Podróż Justinowi minęła szybko. Ciągle rozmawiał z Ryanem. Gdy wylądowali samochód cioci już na nich czekał. Filia uściskała Justina i zawiozła ich do domu.
Weszli, rozpakowali się i zeszli do salonu.
- Ja muszę wyjść Justin. Wrócę rano. Mam nocny dyżur w szpitalu. - odezwała się Filia- Kestrel powinna niedługo wrócić. Papa!
Włączyli telewizję i oglądali horror, ale Justin po chwili zasnął. Obudziło go głośne trzaśnięcie drzwiami. Była 4.37 nad ranem. Ryan był w swoim pokoju. Justin powili się budził, gdy do pokoju weszła dziewczyna O czerwonych włosach.
- Justin? Co ty tu do cholery robisz! Przestraszyłeś mnie!- Krzyknęła.
-Widzę, że ciocia nic ci nie mówiła.
-O czym nie mówiła?
-Przyjechałem na święta. Matka mnie zmusiła.- Odpowiedział.- Przyjechałem z kumplem.
-Ryanem, tak?
-Skąd wiesz?
-Wszędzie z tobą jeździ.
Nagle Bieber zmienił temat:
- zmieniłaś się… Ładnie wyglądasz.
- Dzięki. –Uśmiechnęła się- Ty też, chodź często cie widzę. – teraz oboje się uśmiechali.- To ja już pójdę do siebie.
Potem Justin zasnął szybko i spał długo.
*Rebekah Blak*
Rano miała już dobry humor, chodź nie chciała, aby tak to wyszło. Nie chciała zrywać z Timem, ale słowa po prostu wypadały jej z ust. Zeszła do kuchni i zjadła śniadanie, po czym szybko się wyszykowała i poszła do pracy. Gdy się przebrała w uniform prawie nikogo nie było, a przed jej oczami stanął Tim z czerwoną różą.
-Rebekah, chciałem cię przeprosić. Wiem, że między nami się nie układa, ale… Spróbujmy to naprawić. –Powiedział – Więc… Wybaczysz mi?
-Ja… ja… Tim my… -Nie mogła nic powiedzieć. Czuła, jakby w jej gardle nagle pojawiła się ogromna klucha. Chciała się pogodzić z Timem. – Tak.- zbliżył usta do pocałunku, ale Reb się odsunęła.- Tim, ja jestem w pracy.
-A tak, przepraszam.
Wzięła od niego różę i odszedł.
-No. Nie sądziłam, że się zgodzisz. Mógłby zrobić coś więcej.- Powiedziała Naffi.
-Na przykład co?
-Striptiz. –odpowiedziała. – Mnie by się podobało.
- Naf, jak ty coś wymyślisz…
I zaczęły się śmiać.
*Justin Bieber *
Gdy Justin zjadł śniadanie, Ryan już ubierał buty do wyjścia.
-Stary, gdzie idziemy?- zapytał Ryan.
-Do centrum handlowego. Powyrywa się parę dziewczyn. –odpowiedział – A poza tym trzeba kupić coś pod choinkę.
Gdy wychodzili z domu, Kestrel dopiero się budziła. Usłyszeli tylko, jak schodzi po schodach. Zamknęli drzwi i ruszyli w stronę centrum handlowego.
Dziś nie było dużo ludzi. Większość w niedzielę odpoczywa. Justin kupił prezent dla swojej mamy – złoty naszyjnik, dla cioci Filii – srebrną bransoletkę i został tylko prezent dla Kestrel. Stanęli przed sklepem z ciuchami dla nastolatek.
- „Sehrana”? Nigdy nie słyszałem takiej nazwy. To markowy sklep?- zapytał Ryan.
-Nie wiem. – Odpowiedział Bieber – Wiem tylko, że pracują w nim niezłe laski.
-Którą poderwiesz?
-Wyższą.
-Ma chłopaka. Trzyma róże od niego. Nie uda ci się.
-Zakład? Jeśli wygram będziesz przez godzinę chodzić w samych bokserkach po centrum.
- A jeśli przegrasz to będzie twoje zadanie. Daję ci na to czas do wigilii. Musisz się z nią przespać.
-Bułka z masłem.
No! W końcu dodałam pierwszy rozdział! Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Proszę, abyście regularnie czytali, bo bez obserwatorów blog nie może istnieć!
I jeśli sami prowadicie jakieś blogi to proszę napiszcie w kom, albo na mój mail.
A i jeszcze! Już mam koleinych sześć rozdziałów, bo jestem chora i nie mam co
robić, ale jak mówiłam: CzYtAć!
Dzięki, za przeczytanie tego rozdziału, a jeśli macie jakieś pomysły, lub coś wam
się nie podoba: PISAĆ DO MNIE! W każdym momęcie mogę to zrobić. ( No,
Nie w godzinach szkolnych, ani od 23.00-8.00, bo wtedy nie mam dostępu do
neta. )
#THX :*